Dorobek materialny kultury pasterskiej
i urok ekspozycji owczarskiej
Iveta Zuzkinová – etnolożka i Jiři Přibyl – konserwator zabytków
kwiecień 2021
Pani Iveta Zuskinová to wybitna znawczyni wielu tematów, która bada pasterstwo i owczarstwo na Liptowie. Kultura pasterska to dla niej prawdziwy fenomen, zaś pasja, z jaką poświęca się temu zagadnieniu, jest wprost zaraźliwa. Razem z panem Jiřím Přibylem zaangażowali się w przygotowanie wyjątkowej ekspozycji owczarskiej, która pozwala na podróż w czasie i przestrzeni.
Jest pani wybitną etnolożką. Co należy rozumieć przez to określenie?
Jako etnolog całe swoje życie zawodowe poświęciłam pracy w muzeum, badaniom nad kulturą ludową, która jest bardzo zróżnicowana i ciekawa. W pewnym momencie życia zainteresowałam się przejawami tej kultury. W tym czasie poświęciłam się badaniom i opracowaniom, a później publikacjom z dziedziny szałaśnictwa i owczarstwa.
Czy trudno jest przenieść pod dach 500 lat historii ludzi związanych z owczarstwem?
Nie powiedziałbym, że to akurat trudne. Trudniejszym zadaniem jest zaprezentowanie tej kultury. My jednak mieliśmy i wciąż mamy to szczęście, że pasterstwo było i wciąż jest żywe. Miałam okazję poznać autentyczne postaci. Byli to pasterze, którzy mieszkali w górskich szałasach, a swoje zwierzęta doili ręcznie. Dziś już rzadziej doi się ręcznie, a owce często nie są zamykane na noc w koszarach, jak dawniej, lecz w budynkach, gospodarstwach, spółdzielniach rolniczych. Praca pasterza unowocześniła się, ale na szczęście kultura przetrwała.
Czy istniała szkoła baców? Czy owczarstwo to dobrze udokumentowane zagadnienie?
Tak, istniała specjalna szkoła baców przy instytucie badawczym w Trenczynie. To tutaj na przykład bacowie pochodzący z prostych rodzin przybywali zimą, żeby uczyć się opieki nad zwierzętami i podstaw mleczarstwa. Można powiedzieć, że cała kultura pasterska jako całość jest dobrze udokumentowanym zagadnieniem i obejmuje takie tematy jak owczarstwo i szałaśnictwo.
Jakie są wytwory materialne kultury pasterskiej?
Są to różnego rodzaju artefakty, takie jak pasy, koszule, kierpce czy ciupagi. Pasa często nie zdejmowano na noc, ponieważ dodawał siły, a także chronił brzuch i krzyże przed przeciągiem i chłodem. Cechą charakterystyczną była jednak torba pasterska, którą mieli tylko owczarze. To po niej mieszkańcy od razu potrafili rozpoznać, kto jest bacą, kto pasterzem czy juhasem.
Jakimi ludźmi byli i są bacowie?
Musieli to być przede wszystkim silni i zdeterminowani mężczyźni. Wykonywali ciężką fizyczną pracę, sypiali przykryci tylko kocem czy elementem własnej garderoby. Musieli przez całą noc utrzymywać ogień, a gdy w środku nocy coś się działo, na przykład szałas zaatakowały wilki lub inne drapieżniki, albo choćby przemytnicy lub zbójnicy, musieli być gotowi do obrony. Byli to bardzo krzepcy, zdrowi mężczyźni, którzy niejednokrotnie pracowali od najmłodszych lat do późnej starości.
Mawiano, że bacowie to uczeni i jasnowidze. Czasami przypisywano im nadprzyrodzone zdolności. Musieli znać się na przyrodzie, umieć zająć się owcami i zadbać o siebie, bo nieraz cały sezon od wiosny do jesieni spędzali sami w bacówce.
Panie Jiři, muzea nie są miejscami, które przyciągają młodych, jednak Muzeum Owczarstwa jest na tyle unikalne, że potrafi zachwycić chyba każdego. Na czym to polega?
Ta ekspozycja dosłownie pozwala na podróż w czasie, pokazuje, jak ludzie żyli w przeszłości.
Mieści się w zabytkowym budynku, który na pozór wydaje się niezwiązany z tematem. Jednak poddasze z kominami i piecami pozwoliło na stworzenie wspaniałego klimatu do prezentacji ekspozycji. Można tu zobaczyć, jak bacowie się ubierali, obejrzeć przedmioty codziennego użytku wykorzystywane podczas pracy. Prawdziwą gratką jest tradycyjna koliba z wyposażeniem. Uwagę zwracają także ornamenty na przedmiotach używanych przy przetwórstwie mleka, odzieży i materiałach.
Dla mnie najważniejszym walorem ekspozycji jest możliwość połączenia dokumentacji fotograficznej z autentycznymi postaciami. To ci, którzy poświęcili tej pracy całe życie, przez wiele lat będąc bacami oraz ich pomocnicy, uwiecznieni na oryginalnych fotografiach.
Zwieńczeniem całej wystawy są instrumenty, takie jak skrzypce, gajdy, trąby pasterskie, jednak dla mnie najbardziej charakterystycznym elementem muzycznym kultury pasterskiej są oczywiście dzwonki, które też tutaj prezentujemy. Nosiły je całe generacje owiec, którymi zajmowały się pokolenia ciężko pracujących ludzi. Młodzi mogą nimi podzwonić i na pewno nie zapomną ich dźwięku, gdyż zrozumieją, jak ważne jest zachowanie tradycji.
Czym wyróżnia się Pana zdaniem budynek Muzeum Etnograficznego w Liptowskim Hradku?
Jego specyfika tkwi już samej w historii, która jest w niego wpisana. Budynek służył niegdyś jako skład soli, urząd górniczy dla wydobywanej miedzi, a także siedziba prefekta państwa likawsko-hradeckiego. Wizja budynku urzędowego i administracyjnego z pomieszczeniami, w których wysocy królewscy urzędnicy pełnili swoje obowiązki i misję widoczna jest w całym wnętrzu i jego surowej, funkcjonalnej architekturze. Budynek znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie Wagu, rzeki, która była ważnym szlakiem komunikacyjnym i handlowym wykorzystywanym do transportu towarów i materiałów tratwami.
Teraźniejszość wyrażona została przede wszystkim w warstwie treściowej wystawy, której dopełnieniem jest urzekająca przestrzeń. Przez historię szlaku solnego i urzędów, prezentację koronki i jej zastosowań czy niemal zapomnianego rzemiosła, jakim jest drukowanie tkanin aż po ekspozycję owczarstwa na poddaszu.
Czy jest coś, z czego jest pan szczególnie dumny w kontekście remontu?
Przede wszystkim fakt, że zakrojony na szeroką skalę remont udało się wykonać. Był on realizowany etapami, pierwsze piętro, poddasze, parter. Tym bardziej cieszą efekty. Największym sukcesem jest odkrycie dekoracji malarskiej pomieszczeń, a konkretnie malowideł zdobiących stropy. Niektóre pomieszczenia udało się kompleksowo odrestaurować. Wielu osobom, które uczestniczyły w remoncie należą się podziękowania: wykonawcom, konserwatorom, pracownikom muzeum, sponsorom, a także młodemu pokoleniu, uczniom szkoły stolarskiej. Myślę, że warto zobaczyć rezultaty.